Renate Schmidgall 
Translator

on Lyrikline: 10 poems translated

from: 波兰文 to: 德文

Original

Translation

www.gaydar.pl

波兰文 | Jacek Dehnel

                        I.

Po trzech latach udanej miłości logować
się tutaj – co za afront. Dla jednych: gagatek
w ślubnym wdzianku (Armani, Gucci, Kielman, Patek),
z portfelem pełnym szczęścia, wchodzący na stypę
u biedaków; dla drugich – jakiś brzydal (sprzątacz,
akwizytor, listonosz), który przez pomyłkę

staje w progu i patrzy ze znudzoną miną
na zajefajną orgię. Więc staję i patrzę,
na jednych i na drugich: tych z tłumionym płaczem
i rozmazanym tuszem, co raz i na wieki,
i tych, którzy przyjadą, przelecą, zawiną
się z powrotem (śnieg, plecak, na plecaku rekin).


                        II.

Parada ciał. Jak wszędzie. Owłosione brzuchy,
i umięśnione plecy po solarium. Chude
klatki licealistów. Niepijący student.
Kolo z Lidzbarka czeka na swojego księcia.
Wyniucham twoje soxy
– fotka, na niej gruby
blondynek w okularkach. A każdy do wzięcia.

A pod tym wszystkim płynie jak podziemna rzeka
sekwencja wnętrz: firany z fabrycznej koronki,
narzuty na fotelach, tapetowe wzorki,
na prawo od erekcji plakat z Annie Lennox,
na lewo – złoty puchar za zdobycie miejsca.
Lubię: seks tradycyjny, uległość, piss, przemoc.


A rzeka płynie głębiej i rozpuszcza less,
przecieka przez profile i reguły gry,
i szemrze, że są ludzie, ich domy i psy
i że nic nie wynika z tego, że jest brzuch,
firana, gg, email. Bo pod wszystkim jest
inna rzeka, najgłębsza, i płynie bez słów.


Warszawa, 13. VII. 2006

© Jacek Dehnel
from: Ekran kontrolny
Audio production: Haus für Poesie, 2021

www.gaydar.pl

德文

I.


Nach drei Jahren Liebe sich einloggen in diesem Portal

– welch ein Affront. Für die einen: ein Futzi

im Hochzeitsstaat (Armani, Kielmann, Gucci),

mit einer Brieftasche voller Glück, zum Leichenschmaus

bei den Armen; für die anderen – irgendein Scheusal

(Briefträger, Putzer, Kundenwerber), das aus


Versehen an der Tür steht, die Miene gelangweilt,

und die coole Orgie betrachtet. Ich stehe und blicke

auf die einen wie die anderen: die das Weinen unterdrücken,

das Make-up verwischt, ab und zu, doch nie vorbei,

und den, der kommt, vögelt, dann schnell zurückeilt

(im Schnee, mit Rucksack, auf dem Rucksack ein Hai).


II.


Parade der Körper. Wie überall. Behaarter Bauch,

muskulöse Rücken, braun vom Solarium. Schmal

die Brüste der Gymnasiasten. Student, kein Alk.

Ein Freund aus Lidzbark wartet auf deine Gaben.

Ich wittere deine Sox – ein Foto, darauf

ein dicker Blonder mit Brille. Und jeder zu haben. 


Und unter all dem fließt, unterirdisch, der Fluss

der Innenausstattung: Gardinen mit Spitzen, nach Gusto,

auf den Sesseln Überwürfe, Tapetenmuster,

rechts der Erektion hängt Annie Lennox, auf Plakat,

links – ein goldener Pokal für den besten Schuss.

Ich mag: traditionellen Sex, Unterwürfigkeit, Piss, Gewalt.


Doch der Fluss fließt tiefer, und er frisst

den Löß an, rinnt durch Spielregeln, Profile, und

er murmelt, es gibt Menschen, mit Haus, mit Hund,

und nichts resultiert aus Plätzen dieser Sorte,

aus Bauch, Gardine, E-Mail. Denn unter allem ist 

ein anderer Fluss, der tiefste, und er fließt ohne Worte.


Warschau, 13 VII 2006

Aus dem Polnischen von Renate Schmidgall

Szczęście

波兰文 | Jacek Dehnel

                                   dla P. T.

                               W przyszłym tygodniu masz urodziny
                               za rok pewnie
                               już cię nie będzie.
                                     
                                     

                               M. Roberts, Lacrymae rerum


Być tą brzydką Angielką - chudą, podstarzałą,
niezbyt dobrą poetką; mieszkać w letnim domu
ze stygnącym mężczyzną (serce czy rak nerek -
przyczyny nieistotne). Wnosić mu po schodach
(wąskich, zawilgłych schodach) tacę ze śniadaniem
i siebie. Pisać: W przyszłym
                                            tygodniu
- bzyk muchy -
- masz urodziny - znowu - za rok pewnie - krzyczy
z bólu - już cię nie będzie.  Iść do niego. Głaskać.
Leżeć z nim w wannie, płacząc. Patrzeć, teatralnie
ale przecież prawdziwie, przez okno na drzewa.
Mieć za sobą te lata, te listy, te flamy,
znać numer kołnierzyka, buta, obwód głowy.
Nie umieć się obejrzeć za innym mężczyzną.
Używać tamtych zwrotów, pieszczotliwych imion.
I udawać, że wcale nie jest gorszy w łóżku,
mając w pamięci tyle miejsc, razów, sposobów:
w hamaku, w soku z jagód, w pociągu pędzącym
z Wenecji do Nicei, na biurku wydawcy,
w bocznej salce muzeum. Przyjmować wizyty
przyjaciół i lekarzy. Kręcić kogel-mogel.
Nie móc udawać dalej i dalej udawać.

Lecz nade wszystko wiedzieć, że wszystko, co było
nie mogło, nie powinno być inaczej, z innym,
gdzie indziej, kiedy indziej - to właśnie jest szczęście.

Widziałeś całość. Teraz odchodzisz, powoli
skubiąc liście z gałęzi. Ktoś zasłania lustro,
ktoś dzwoni, ktoś rozmawia. Taca. Wanna. Łóżko.


                                   Warszawa, 7. III. 2004

© Jacek Dehnel
from: Żywoty równoległe
Kraków: Zielona Sowa, 2004
Audio production: Haus für Poesie, 2021

GLÜCK

德文

                                              Für P. T. v. T.


                                              Nächste Woche hast du Geburtstag

                                              in einem Jahr wirst du sicher

                                              nicht mehr sein.


                                              M. Roberts, Lacrimae rerum

           

                  

Diese hässliche Engländerin sein – eine hagere, ältliche,

nicht allzu gute Dichterin; in einem Sommerhaus wohnen,

mit einem erkaltenden Mann (das Herz oder Nierenkrebs –

die Gründe unwesentlich). Ihm über die Treppe

(die schmale, feuchte Treppe) das Frühstückstablett bringen

und sich selbst. Schreiben: „Nächste

                                                                 Woche – Fliegensummen –

hast du Geburtstag – wieder – in einem Jahr wirst du sicher – ein Schrei 

des Schmerzes – nicht mehr sein.“ Zu ihm gehen. Ihn streicheln.

Mit ihm in der Wanne liegen, weinend. Theatralisch,

und doch echt, aus dem Fenster auf die Bäume schauen.

All die Jahre, die Briefe, die Flammen hinter sich haben,

die Kragenweite kennen, die Schuhgröße, den Kopfumfang.

Sich nicht nach einem anderen Mann umsehen können.

Die alten Wendungen, Kosenamen gebrauchen.

Und so tun, als sei er nicht schlechter im Bett,

so viele Male, Orte, Arten in Erinnerung habend:

in der Hängematte, im Blaubeerensaft, im Zug

von Venedig nach Nizza, auf dem Schreibtisch des Verlegers,

in einem Nebensaal des Museums. Besuche von Gästen

und Ärzten empfangen. Eierwein rühren.

Nicht mehr spielen können und doch spielen.


Doch vor allem wissen, dass alles, was war,

nicht anders sein konnte, nicht anders sein sollte, mit einem anderen,

anderswo, zu anderer Zeit – eben das ist Glück.


Du hast das Ganze gesehen. Jetzt gehst du, langsam

die Blätter von den Zweigen zupfend. Jemand verhängt den Spiegel,

jemand ruft an, jemand spricht. Tablett. Wanne. Bett. 



Warschau, 7 III 2004                                     

Aus dem Polnischen von Renate Schmidgall.

Grecki posąg

波兰文 | Wisława Szymborska

Z pomocą ludzi i innych żywiołów
nieźle się przy nim napracował czas.
Najpierw pozbawił nosa, później genitaliów,
kolejno palców u rąk i u stóp,
z biegiem lat ramion, jednego po drugim,
uda prawego i uda lewego,
pleców i bioder, głowy i pośladków,
a to, co już odpadło, rozbijał na części,
na gruz, na żwir, na piasek.

Kiedy w ten sposób umiera ktoś żywy,
wypływa dużo krwi za każdym ciosem.

Posągi marmurowe giną jednak biało
i nie zawsze do końca.

Z tego, o którym mowa, zachował się tors
i jest jak wstrzymywany przy wysiłku oddech,
ponieważ musi teraz
przyciągać
do siebie
cały wdzięk i powagę
utraconej reszty.

I to mu się udaje,
to mu się jeszcze udaje,
udaje i olśniewa,
olśniewa i trwa –
Czas także tu zasłużył na pochwalną wzmiankę,
bo ustał w pracy
i coś odłożył na potem.

© Wisława Szymborska Foundation
from: Dwukropek
Kraków: Wydawnictwo a5, 2005
Audio production: Wydawnictwo a5/Program Trzeci Polskiego Radia "Trójka"

Griechische Statue

德文

Mit Hilfe der Menschen und anderer Elemente
hat die Zeit sich schwer an ihr abgearbeitet.
Sie raubte ihr die Nase, dann die Genitalien,
nacheinander die Finger und Zehen,
mit den Jahren die Arme, einen nach dem anderen,
den rechten Schenkel, den linken Schenkel,
Rücken und Hüfte, Kopf und Hintern,
und was abgefallen war, schlug sie in Stücke,
zu Schutt, zu Kies, zu Sand.

Wenn ein Lebender auf diese Art umkommt,
fließt mit jedem Schlag viel Blut.

Doch Marmorstatuen sterben weiß
und nicht immer restlos.

Von der, die ich meine, gibt es nur noch den Torso,
ein angestrengt angehaltener Atem,
denn er muß jetzt
die ganze Anmut und Würde
der verlorenen Teile
auf sich
ziehen.

Und das gelingt ihm,
noch gelingt es ihm,
es gelingt, er begeistert,
er begeistert und bleibt -

auch hier verdient die Zeit lobende Erwähnung,
denn sie hat ihre Arbeit unterbrochen
und einen Teil auf später verschoben.

Aus dem Polnischen von Renate Schmidgall.
Aus: Glückliche Liebe und andere Gedichte. Berlin: Suhrkamp Verlag 2012.

Nieuwaga

波兰文 | Wisława Szymborska

Źle sprawowałam się wczoraj w kosmosie.
Przeżyłam całą dobę nie pytając o nic,
nie dziwiąc się niczemu.

Wykonywałam czynności codzienne,
jakby to było wszystko, co powinnam.

Wdech, wydech, krok za krokiem, obowiązki,
ale bez myśli sięgającej dalej
niż wyjście z domu i powrót do domu.

Świat mógł być odbierany jako świat szalony,
a ja brałam go tylko na zwykły użytek.

Żadnych – jak – i dlaczego –
i skąd się taki tu wziął –
i na co mu aż tyle ruchliwych szczegółów.

Byłam jak gwóźdź zbyt płytko wbity w ścianę
albo
(tu porównanie, którego mi brakło).

Jedna za drugą zachodziły zmiany
nawet w ograniczonym polu okamgnienia.

Przy stole młodszym, ręką o dzień młodszą
był chleb wczorajszy inaczej krajany.

Chmury jak nigdy i deszcz był jak nigdy,
bo padał przecież innymi kroplami.

Ziemia się obróciła wokół swojej osi,
ale już w opuszczonej na zawsze przestrzeni.

Trwało to dobre 24 godziny.
1440 minut okazji.
86 400 sekund do wglądu.

Kosmiczny savoir-vivre
choć milczy na nasz temat,
to jednak czegoś od nas się domaga:
trochę uwagi, kilku zdań z Pascala
i zdumionego udziału w tej grze
o regułach nieznanych.

© Wisława Szymborska Foundation
from: Dwukropek
Kraków: Wydawnictwo a5, 2005
Audio production: Wydawnictwo a5/Program Trzeci Polskiego Radia "Trójka"

Unaufmerksamkeit

德文

Gestern betrug ich mich schlecht im Kosmos.
Den ganzen Tag lebte ich, ohne zu fragen,
ohne mich über etwas zu wundern.

Ich verrichtete die alltäglichen Dinge,
als wäre das alles, was ich zu tun habe.

Einatmen, Ausatmen, Schritt für Schritt, Pflichten,
aber ohne einen Gedanken, der weiter reichte
als zum Verlassen des Hauses und zur Rückkehr,

Die Welt hätte als verrückte Welt wahrgenommen werden können,
aber ich nahm sie nur für den täglichen Bedarf.

Weder »wie« noch »warum«,
woher sie eigentlich kommt
und wozu sie so viele lebhafte Details braucht.

Ich war wie ein zu flach in die Wand geschlagener Nagel
oder
(hier ein Vergleich, der mir fehlte).

Eine Veränderung nach der anderen vollzog sich
selbst im beschränkten Feld eines Augenblicks.

Am jüngeren Tisch, mit der um einen Tag jüngeren Hand,
wurde das gestrige Brot anders geschnitten.

Die Wolken wie nie und der Regen wie nie,
fiel er doch in anderen Tropfen.

Die Erde drehte sich um ihre Achse,
aber in einem jetzt für immer verlassenen Raum.

Das dauerte gut vierundzwanzig Stunden.
1440 Minuten Gelegenheit.
86 400 Sekunden zur Einsicht.

Das kosmische Savoir-vivre 
wenn es auch über uns schweigt,
so verlangt es doch etwas von uns:
ein wenig Aufmerksamkeit, ein paar Sätze Pascal
und unsere verwunderte Teilnahme an diesem Spiel
mit unbekannten Regeln.

Aus dem Polnischen von Renate Schmidgall.
Aus: Glückliche Liebe und andere Gedichte. Berlin: Suhrkamp Verlag 2012.

Okropny sen poety

波兰文 | Wisława Szymborska

Wyobraź sobie, co mi się przyśniło.
Z pozoru wszystko zupełnie jak u nas.
Grunt pod stopami, woda, ogień, powietrze,
pion, poziom, trójkąt, koło,
strona lewa i prawa.
Pogody znośne, krajobrazy niezłe
i sporo istot obdarzonych mową.
Jednak ich mowa inna niż na Ziemi.

W zdaniach panuje tryb bezwarunkowy.
Nazwy do rzeczy przylegają ściśle.
Nic dodać, ująć, zmienić i przemieścić.

Czas zawsze taki, jaki na zegarze.
Przeszły i przyszły mają zakres wąski.
Dla wspomnień pojedyncza miniona sekunda,
dla przewidywań druga,
która się właśnie zaczyna.

Słów ile trzeba. Nigdy o jedno za dużo,
a to oznacza, że nie ma poezji
i nie ma filozofii, i nie ma religii.
Tego typu swawole nie wchodzą tam w grę.

Niczego, co by dało się tylko pomyśleć
albo zobaczyć zamkniętymi oczami.

Jeśli szukać, to tego, co wyraźnie obok.
Jeśli pytać, to o to, na co jest odpowiedź.
Bardzo by się zdziwili,
gdyby umieli się dziwić,
że istnieją gdzieś jakieś powody zdziwienia.

Hasło „niepokój”, uznane przez nich za sprośne,
nie miałoby odwagi znaleźć się w słowniku.

Świat przedstawia się jasno
nawet w głębokiej ciemności.
Udziela się każdemu po dostępnej cenie.
Przed odejściem od kasy nikt nie żąda reszty.

Z uczuć – zadowolenie. I żadnych nawiasów.
Życie z kropką u nogi. I warkot galaktyk.

Przyznaj, że nic gorszego
nie może się zdarzyć poecie.
A potem nic lepszego,
jak prędko się zbudzić.

© Wisława Szymborska Foundation
from: Dwukropek
Kraków: Wydawnictwo a5, 2005
Audio production: Wydawnictwo a5/Program Trzeci Polskiego Radia "Trójka"

Schrecklicher Traum eines Dichters

德文

Stell dir vor, was ich geträumt habe.
Scheinbar alles genau wie bei uns.
Boden unter den Füßen, Wasser, Feuer, Luft,
Vertikale, Horizontale, Dreieck, Kreis,
linke und rechte Seite.
Das Wetter erträglich, die Landschaft nicht schlecht
und eine Menge mit Sprache begabter Wesen.
Doch ihre Sprache anders als auf der Erde.

In den Sätzen herrscht die Wirklichkeitsform.
Die Namen decken sich exakt mit den Dingen.
Nichts hinzuzufügen, nichts wegzunehmen, zu ändern
                                                        oder umzustellen.

Die Zeit ist immer die auf der Uhr.
Vergangenheit und Zukunft haben engen Spielraum.
Für Erinnerungen eine einzige vergangene Sekunde,
für Vorhersagen eine zweite,
die soeben beginnt.

Worte - nur die nötigsten. Nie eins zuviel,
und das bedeutet - keine Poesie,
keine Philosophie und keine Religion.
Solcher Unfug kommt dort nicht in Frage.

Nichts, was man sich nur vorstellen
oder mit geschlossenen Augen sehen kann.

Wenn man sucht, dann das, was auf der Hand liegt.
Wenn man fragt, dann danach, worauf es eine Antwort gibt.
Sie würden sich sehr wundern,
wenn sie sich wundern könnten,
daß es irgendwo Gründe zum Wundern gibt.

Das Stichwort »Unruhe« gilt bei ihnen als obszön,
es hätte nicht den Mut, sich im Wörterbuch zu finden.

Die Welt erscheint klar
selbst bei tiefster Dunkelheit.

Sie wird jedem gewährt, zu erschwinglichem Preis.
Niemand verlangt an der Kasse den Rest.

Aus Gefühlen: Befriedigung. Und nichts in Klammern.
Leben mit einem Punkt am Ende. Und das Dröhnen
                                                            der Galaxien,

Gib zu, etwas Schlimmeres
kann dem Dichter nicht passieren.
Und dann nichts Besseres
als schnell aufzuwachen.

Aus dem Polnischen von Renate Schmidgall.
Aus: Glückliche Liebe und andere Gedichte. Berlin: Suhrkamp Verlag 2012.

Perspektywa

波兰文 | Wisława Szymborska

Minęli się jak obcy,
bez gestu i słowa,
ona w drodze do sklepu,
on do samochodu.

Może w popłochu
albo roztargnieniu,
albo niepamiętaniu,
że przez krótki czas
kochali się na zawsze.

Nie ma zresztą gwarancji,
że to byli oni.
Może z daleka tak,
a z bliska wcale.

Zobaczyłam ich z okna,
a kto patrzy z góry,
ten najłatwiej się myli.

Ona zniknęła za szklanymi drzwiami,
on siadł za kierownicą
i szybko odjechał.
Czyli nic się nie stało
nawet jeśli stało.

A ja, tylko przez moment
pewna, co widziałam,
próbuję teraz w przygodnym wierszyku
wmawiać Wam, Czytelnikom,
że to było smutne.

© Wisława Szymborska Foundation
from: Dwukropek
Kraków: Wydawnictwo a5, 2005
Audio production: Wydawnictwo a5/Program Trzeci Polskiego Radia "Trójka"

Perspektive

德文

Sie gingen aneinander vorbei wie Fremde,
ohne eine Geste, ohne ein Wort,
sie auf dem Weg in den Laden,
er zum Auto.

Vielleicht in Panik
oder zerstreut
oder nicht mehr wissend,
daß sie sich kurze Zeit
für immer geliebt haben.

Übrigens ist nicht garantiert,
daß sie es waren.
Von weitem vielleicht ja,
aus der Nähe aber nicht.

Ich sah sie vom Fenster aus,
und wer von oben schaut,
kann sich leicht irren.

Sie verschwand hinter der Glastür,
er setzte sich ans Steuer
und fuhr schnell davon.
Das heißt, nichts ist geschehen,
selbst wenn.

Und ich, nur einen Moment lang
sicher, was ich sah,
versuche jetzt in einem Gelegenheitsgedicht
euch, den Lesern, einzureden,
das sei traurig gewesen.

Aus dem Polnischen von Renate Schmidgall.
Aus: Glückliche Liebe und andere Gedichte. Berlin: Suhrkamp Verlag 2012.

Stary profesor

波兰文 | Wisława Szymborska

Spytałam go o tamte czasy,
kiedy byliśmy jeszcze tacy młodzi,
naiwni, zapalczywi, głupi, niegotowi.

Trochę z tego zostało, z wyjątkiem młodości
– odpowiedział.

Spytałam go, czy nadal wie na pewno,
co dla ludzkości dobre a co złe.

Najbardziej śmiercionośne złudzenie z możliwych
– odpowiedział.

Spytałam go o przyszłość,
czy ciągle jasno ją widzi.

Zbyt wiele przeczytałem książek historycznych
– odpowiedział.

Spytałam go o zdjęcie,
to w ramkach, na biurku.

Byli, minęli. Brat, kuzyn, bratowa,
żona, córeczka na kolanach żony,
kot na rękach córeczki,
i kwitnąca czereśnia, a nad tą czereśnią
niezidentyfikowany ptaszek latający
– odpowiedział.

Spytałam go, czy bywa czasami szczęśliwy.

Pracuję
– odpowiedział.

Spytałam o przyjaciół, czy jeszcze ich ma.

Kilkoro moich byłych asystentów,
którzy także już mają byłych asystentów,
pani Ludmiła, która rządzi w domu,
ktoś bardzo bliski, ale za granicą,
dwie panie z biblioteki, obie uśmiechnięte,
mały Grześ z naprzeciwka i Marek Aureliusz
– odpowiedział.

Spytałam go o zdrowie i samopoczucie.

Zakazują mi kawy, wódki, papierosów,
noszenia ciężkich wspomnień i przedmiotów.
Muszę udawać, że tego nie słyszę
– odpowiedział.

Spytałam o ogródek i ławkę w ogródku.

Kiedy wieczór pogodny, obserwuję niebo.
Nie mogę się nadziwić,
ile tam punktów widzenia
– odpowiedział.

© Wisława Szymborska Foundation
from: Dwukropek
Kraków: Wydawnictwo a5, 2005
Audio production: Wydawnictwo a5/Program Trzeci Polskiego Radia "Trójka"

Der alte Professor

德文

Ich fragte ihn nach jener Zeit,
als wir noch jung waren,
naiv, hitzig, dumm, unfertig.

Ein bißchen ist davon noch übrig, abgesehen von der Jugend,
sagte er.

Ich fragte ihn, ob er immer noch ganz genau wisse,
was für die Menschheit gut und was schlecht ist.

Das ist die tödlichste aller Illusionen,
sagte er.

Ich fragte ihn nach der Zukunft,
ob er sie weiterhin rosig sehe.

Dafür habe ich zu viele Geschichtsbücher gelesen,
sagte er.

Ich fragte ihn nach dem Foto,
dem gerahmten, auf dem Schreibtisch.

Alles längst vorbei. Bruder, Cousin, Schwägerin,
meine Frau, auf dem Schoß der Frau die Tochter,
auf dem Arm der Tochter die Katze,
der blühende Kirschbaum, und über dem Baum
fliegt ein nicht identifizierter Vogel,
sagte er.
Ich fragte ihn, ob er manchmal glücklich sei.

Ich arbeite,
sagte er.

Ich fragte nach Freunden, ob er noch welche habe.

Einige meiner früheren Assistenten,
die ebenfalls schon frühere Assistenten haben,
Frau Ludmila, die den Haushalt führt,
jemand, der mir nahesteht, aber im Ausland,
zwei Damen in der Bibliothek, beide mit einem Lächeln,
der kleine Grześ von gegenüber und Marc Aurel,
sagte er.

Ich fragte nach seiner Gesundheit und seinem Befinden.

Sie verbieten mir Kaffee, Wodka, Zigaretten,
das Tragen schwerer Erinnerungen und Lasten.
Ich muß so tun, als hörte ich es nicht,
sagte er.

Ich fragte nach dem Garten und der Bank im Garten.

Wenn der Abend schön ist, beobachte ich den Himmel.
Ich muß immer wieder staunen,
wie viele Blickpunkte es dort gibt,
sagte er.

Aus dem Polnischen von Renate Schmidgall.
Aus: Glückliche Liebe und andere Gedichte. Berlin: Suhrkamp Verlag 2012.

Pociecha

波兰文 | Wisława Szymborska

Darwin.
Podobno dla wytchnienia czytywał powieści.
Ale miał wymagania:
nie mogły kończyć się smutno.
Jeśli trafiał na taką,
z furią ciskał ją w ogień.

Prawda, nieprawda –
ja chętnie w to wierzę.

Przemierzając umysłem tyle obszarów i czasów
naoglądał się tylu wymarłych gatunków,
takich tryumfów silnych nad słabszymi,
tak wielu prób przetrwania,
prędzej czy później daremnych,
że przynajmniej od fikcji
i jej mikroskali
miał prawo oczekiwać happy endu.

A więc koniecznie: promyk spoza chmur,
kochankowie znów razem, rody pogodzone,
wątpliwości rozwiane, wierność nagrodzona,
majątki odzyskane, skarby odkopane,
sąsiedzi żałujący swojej zawziętości,
dobre imię zwrócone, chciwość zawstydzona,
stare panny wydane za zacnych pastorów,
intryganci zesłani na drugą półkulę,
fałszerze dokumentów zrzuceni ze schodów,
uwodziciele dziewic w biegu do ołtarza,
sieroty przygarnięte, wdowy utulone,
pycha upokorzona, rany zagojone,
synowie marnotrawni proszeni do stołu,
kielich goryczy wylany do morza,
chusteczki mokre od łez pojednania,
ogólne śpiewy i muzykowanie,
a piesek Fido,
zgubiony już w pierwszym rozdziale,
niech znów biega po domu
i szczeka radośnie.

© Wisława Szymborska Foundation
from: Dwukropek
Kraków: Wydawnictwo a5, 2005
Audio production: Wydawnictwo a5/Program Trzeci Polskiego Radia "Trójka"

Trost

德文

Darwin.
Angeblich las er zur Entspannung Romane.
Doch er stellte Ansprüche:
Sie durften nicht traurig enden.
Wenn er auf einen traurigen stieß,
warf er ihn wütend ins Feuer.

Ob’s stimmt oder nicht –
ich glaub es gern.

Sein Geist durchmaß so viele Gebiete und Zeiten,
er sah sich so viele ausgestorbene Gattungen an,
Triumphe der Stärkeren über die Schwächeren,
so viele Überlebensversuche,
früher oder später vergeblich,
daß er sich zumindest von der Fiktion
und ihrer Mikroskala
mit Recht ein Happy-End erhoffte.

Also unbedingt: ein Lichtstrahl hinter den Wolken,
die Geliebten wieder vereint, die Familien versöhnt,
die Zweifel zerstreut, die Treue belohnt,
das Vermögen zurückgewonnen, die Schätze ausgegraben,
die Nachbarn zerknirscht über ihre Sturheit,
der gute Name wiederhergestellt, die Habgier beschämt,
die alten Jungfern an ehrbare Pastoren vergeben,
die Intriganten auf die andere Halbkugel verbannt,
die Dokumentenfälscher von der Treppe gestoßen,
die Mädchenverführer auf dem Weg zum Altar,
die Waisen in Obhut, die Witwen beruhigt,
der Hochmut ganz klein, die Wunden verheilt,
die verlorenen Söhne an den Tisch gebeten,
der bittere Kelch ins Meer geleert,
die Taschentücher naß von Freudentränen,
allgemeines Singen und Musizieren,
und das Hündchen Fido,
schon im ersten Kapitel verschwunden –
möge es wieder durchs Haus laufen
und fröhlich bellen.

Aus dem Polnischen von Renate Schmidgall.
Aus: Glückliche Liebe und andere Gedichte. Berlin: Suhrkamp Verlag 2012.

Zdarzenie

波兰文 | Wisława Szymborska

Niebo, ziemia, poranek,
godzina ósma piętnaście.
Spokój i cisza
w pożółkłych trawach sawanny.
W oddali hebanowiec
o liściach zawsze zielonych
i rozłożystych korzeniach.

Wtem jakieś zakłócenie błogiego bezruchu.
Dwie chcące żyć istoty zerwane do biegu.
To antylopa w gwałtownej ucieczce,
a za nią lwica zziajana i głodna.
Szanse ich obu są chwilowo równe.
Pewną nawet przewagę ma uciekająca.
I gdyby nie ten korzeń,
co sterczy spod ziemi,
gdyby nie to potknięcie
jednego z czterech kopytek,
gdyby nie ćwierć sekundy
zachwianego rytmu,
z czego korzysta lwica
jednym długim skokiem –

Na pytanie kto winien,
nic, tylko milczenie.
Niewinne niebo, circulus coelestis.
Niewinna terra nutrix, ziemia żywicielka.
Niewinny tempus fugitivum, czas.
Niewinna antylopa, gazella dorcas.
Niewinna lwica, leo massaicus.
Niewinny hebanowiec, diospyros mespiliformis.
I obserwator z lornetką przy oczach,
w takich, jak ten, przypadkach
homo sapiens innocens.

© Wisława Szymborska Foundation
from: Dwukropek
Kraków: Wydawnictwo a5, 2005
Audio production: Wydawnictwo a5/Program Trzeci Polskiego Radia "Trójka"

Ereignis

德文

Himmel, Erde, Morgen,
die Uhr zeigt acht Uhr fünfzehn.
Ruhe und Frieden
im vergilbten Gras der Savanne.
In der Ferne ein Ebenholzbaum
mit immergrünen Blättern
und ausladenden Wurzeln.

Plötzlich wird die süße Stille gestört.
Zwei Wesen, die leben wollen, sind losgelaufen.
Eine Antilope auf wilder Flucht,
hinter ihr eine Löwin, atemlos, hungrig.
Für einen Moment sind ihre Chancen gleich.
Die Fliehende ist sogar ein wenig im Vorteil.
Und hätte nicht diese Wurzel
aus der Erde geragt,
wäre nicht einer
der vier Hufe gestolpert,
wäre sie nicht eine Viertelsekunde
aus dem Rhythmus gekommen,
was die Löwin ausnutzt
mit einem weiten Sprung –

Auf die Frage, wer schuld sei,
nichts, nur Schweigen.
Unschuldig der Himmel, circulus coelestis.
Unschuldig terra nutrix, die Ernährerin Erde.
Unschuldig tempus fugitivum, die Zeit.
Unschuldig die Antilope, gazella dorcas.
Unschuldig die Löwin, leo massaicus.
Unschuldig der Ebenholzbaum, diospyros mespiliformis.
Und der Beobachter mit dem Fernrohr vor den Augen,
in Fällen wie diesem,
homo sapiens innocens.

Aus dem Polnischen von Renate Schmidgall.
Aus: Glückliche Liebe und andere Gedichte. Berlin: Suhrkamp Verlag 2012.

Nieobecność

波兰文 | Wisława Szymborska

Niewiele brakowało,
a moja matka mogłaby poślubić
pana Zbigniewa B. ze Zduńskiej Woli.
I gdyby mieli córkę – nie ja bym nią była.
Może z lepszą pamięcią do imion i twarzy,
i każdej usłyszanej tylko raz melodii.
Bez błędu poznającą który ptak jest który.
Ze świetnymi stopniami z fizyki i chemii,
i gorszymi z polskiego,
ale w skrytości pisującą wiersze
od razu dużo ciekawsze od moich.

Niewiele brakowało,
a mój ojciec mógłby w tym samym czasie poślubić
pannę Jadwigę R. z Zakopanego.
I gdyby mieli córkę – nie ja bym nią była.
Może bardziej upartą w stawianiu na swoim.
Bez lęku wskakującą do głębokiej wody.
Skłonną do ulegania emocjom zbiorowym.
Bezustannie widzianą w kilku miejscach na raz,
ale rzadko nad książką, częściej na podwórku,
jak kopie piłkę razem z chłopakami.

Może by obie spotkały się nawet
w tej samej szkole i tej samej klasie.
Ale żadna z nich para,
żadne pokrewieństwo,
a na grupowym zdjęciu daleko od siebie.

Dziewczynki, stańcie tutaj
– wołałby fotograf –
te niższe z przodu, te wyższe za nimi.
I ładnie się uśmiechnąć, kiedy zrobię znak.
Tylko jeszcze policzcie,
czy jesteście wszystkie?
– Tak, proszę pana, wszystkie.

© Wisława Szymborska Foundation
from: Dwukropek
Kraków: Wydawnictwo a5, 2005
Audio production: Wydawnictwo a5/Program Trzeci Polskiego Radia "Trójka"

Abwesenheit

德文

Es fehlte nicht viel,
und meine Mutter hätte Herrn Zbigniew B.
aus ZduńskaWola geheiratet.
Hätten sie eine Tochter gehabt, wäre das nicht ich gewesen.
Vielleicht eine mit besserem Gedächtnis für Namen und
                                                                                 Gesichter
und jede auch nur einmal gehörte Melodie.
Fehlerlos im Erkennen, welcher Vogel welcher ist.
Mit hervorragenden Noten in Physik und Chemie
und schlechteren in Polnisch,
doch heimlich Gedichte schreibend,
auf Anhieb viel interessanter als meine.

Es fehlte nicht viel,
und mein Vater hätte zur gleichen Zeit
Fräulein Jadwiga R. aus Zakopane geheiratet.
Hätten sie eine Tochter gehabt, wäre das nicht ich gewesen.
Vielleicht eine, die sturer auf ihrer Meinung beharrt.
Ohne Angst ins tiefe Wasser springt.
Geneigt ist, kollektiven Emotionen nachzugeben.
Die ständig an mehreren Orten zugleich zu sehen ist,
aber selten über einem Buch, häufiger im Hof,
wie sie mit den Jungen Fußball spielt.

Vielleicht hätten die beiden sich gar
in derselben Schule getroffen, derselben Klasse.
Aber kein Paar,
keine Verwandtschaft
und auf dem Gruppenbild weit auseinander.

Mädchen, stellt euch hierhin,
hätte der Fotograf gerufen,
die kleineren vorn, die größeren dahinter.
Und bitte schön lächeln, wenn ich das Zeichen gebe.
Aber zählt noch mal durch,
ob ihr alle da seid?
Ja, Herr Lehrer, wir sind alle da.

Aus dem Polnischen von Renate Schmidgall.
Aus: Glückliche Liebe und andere Gedichte. Berlin: Suhrkamp Verlag 2012.