Jacek Dehnel

poljščina

Michael Zgodzay

nemščina

Cudzość

Przepisy mówią jasno: musisz pójść gdzie indziej.
Nigdzie nie jest u siebie, kto jest nieszczęśliwy.
Opuszcza dom wysoki, przez oko zamieci
przechodzi – z odprutymi dystynkcjami, z szyją
odsłoniętą odciętym niechlujnie kołnierzem.
W ciszy. Nawet w kieszeniach nic mu nie podzwania:
żadnych ostrych przemiotów, dziesięciogroszówek,
buty bez sznurowadeł i szlufki bez paska.

Wolno mu myśleć sobie – bo wszystko mu wolno,
nikogo nie obchodzi gdzie pójdzie i czemu
– o Orlandzie, Tristanie, Medei i Łucji
z Lamermoor, krynolinach. Lecz od razu: „jesteś
histeryczną śpiewaczką, z terierem (w mieszkaniu
zamkniętym wielokrotnie od góry do dołu),
z syfonem mineralnej, grubym makijażem
przy pustej pustej sali. Pustej pustej sali.”

I skrobie coś na boku. I nic to nie daje,
i nic to dać nie może, nigdy – ani jemu
ani innym. Nikomu. Kto jest nieszczęśliwy
mówi innym językiem, złożonym z przeczących
partykuł i wyrazów, których nie wypada
wymawiać w towarzystwie. Tylko rzeczy mogą
zrozumieć jego jamby - lecz twarde są rzeczy.
I od jego dotyku zmieniają się w śnieg.


                                               Warszawa, 19. IX. 2005

© Jacek Dehnel
Iz: Brzytwa okamgnienia
Wrocław: Biuro Literackie, 2007
Avdio produkcija: Haus für Poesie, 2021

FREMD

Die Vorschriften sind klar: man muss woanders hingehen.

Nirgendwo ist derjenige zuhause, der unglücklich ist. 

Er verlässt ein hohes Haus, durch das Aug des Wirbelsturms

geht er hindurch – mit abgetrennter Distinktion, mit nacktem

Hals, den ein schlampig abgeschnittener Kragen freilegte.

In Stille. Nicht mal in den Taschen klimpert etwas: 

keine scharfen Gegenstände, keine Zehngroschenstücke, 

Schuhe haben keine Schnürsenkel und Schlaufen keinen Gürtel. 


Er darf an Beliebiges denken – weil er alles darf,

niemanden interessiert, wohin er geht und warum – 

an Orlando, Tristan, Medea und Lucia

di Lammermoor, an Reifröcke. Doch prompt: „Du bist

eine hysterische Sängerin, mit einem Terrier (in einer

von oben bis unten mehrfach verriegelten Wohnung), 

mit Siphon für Sodawasser, dickem Make-up

 

bei leerem leerem Saal. Bei leerem leerem Saal“.

Und kritzelt etwas verstohlen. Und es bringt nichts,

und es kann nichts bringen – niemals, weder ihm, 

noch den anderen. Niemandem. Wer unglücklich ist,

spricht eine andere Sprache, die aus widersprüchlichen

Partikeln und Wörtern besteht, die in Gesellschaft

als unanständig gelten. Nur Sachen sind imstande, 

seine Jamben zu verstehen – doch hart sind die Sachen.

Und unter seiner Berührung werden sie zu Schnee.



Warszawa, 19 IX 2005

Übersetzung aus dem Polnischen von Michael Zgodzay