Adam Wiedemann

poljščina

Andre Rudolph

nemščina

Recital

dla Adama Pluszki


1.
Krew jest uległym więźniem wiekuistej nocy
Król spoczywa na sofie ogłuszony argumentami
ciemnego ludu W każdym zajściu zachodzi
jakieś słońce i puchnie w ziemi jak kartofel

Chyba ci szajba odbiła mój zloty
W każdej głowie rodzi się jakaś myśl i gaśnie
jak mokry papier w ciemnym piecu To nie jest
dobre porównanie Z tyłu ciągle

ktoś gada i nie pozwala się skupić Każda kość
znajdzie swojego psa który ją gdzieś zakopie
i będzie o niej pamiętał jeszcze w następnym wcieleniu
W każdej myśli jest odrobina stęchlizny lub perfum

A wszystko dookoła brzmi tak świeżo Chyba
więcej w nas głodu niż dobrego smaku
Jestem ślepy i czuję zapach terpentyny Nie zazna
lepszego losu ten komu szczygiełek nie robi różnicy


2.
To w jaki sposób myślisz odbiera ci całą radość
z myślenia Tutaj wszystko chciałoby być takie proste
Skoro nie możesz wybrać czym prędzej wyjdź z knajpy
i uwierz w coś co będzie wybierać za ciebie

Chcesz to mieć i zarazem mieć to już za sobą
Każda myśl traci ważność sprzedana głupiemu
Niebo jak żurek Ślinka napływa do ust
jeszcze przez kilka sekund po zamknięciu oczu


3.
Każda noc rodzi jakiś sen który ją oplata
jak blady korzeń Król wstaje z pryczy przeciąga się
ziewa Tylko w więzieniu sensu jesteś panem
swoich myśli Każdego ranka wypada się pomodlić

Kilka zabawnych nieprawd a jaka radość w niebiesiech
Tak niewiele potrzeba żeby świat był piękniejszy
czasami jest to rower albo para wygodnych
butów Ruch jeszcze nikomu nie zaszkodził

Więc dlaczego wciąż biegnę skoro jesteś tak blisko
Krew toczy się w ciemnościach jak akcja horroru
Srebrzysta nitka śliny łączy cię z tym światem
możesz się tylko starać wykonać ją lepiej

© Adam Wiedemann
Avdio produkcija: LiteraturWERKstatt Berlin 2009

Rezital

für Adam Pluszka


1.
Das Blut ist ein unterlegener Gefangener der ewigen Nacht
Der König ruht auf dem Sofa aus betäubt von den Argumenten
der ahnungslosen Masse Bei jedem Untergang sinkt
irgendeine Sonne und schwillt in der Erde wie eine Kartoffel

Ich glaube du hast einen Knall mein Süßer
In jedem Kopf wird irgendeine Idee geboren bis sie verlischt
wie feuchtes Papier in einem dunklen Ofen Das ist kein
gutes Bild Von da hinten

kommt dauernd Gequatsche und stört die Konzentration Jeder Knochen
findet seinen Hund der ihn irgendwo vergräbt
und an ihn denken wird noch in seiner nächsten Inkarnation
Jede Idee schimmelt ein wenig oder duftet nach Aromen

Und alles rundherum klingt so frisch Vermutlich
haben wir mehr Hunger in uns als guten Geschmack
Ich bin blind und rieche Terpentin Niemandem wird ein besseres
Los zuteil als demjenigen für den ein Punkt oder Komma keinen Unterschied macht


2.
Die Art wie du denkst entzieht deinem Denken
alle Freude Alles hier wäre gern so einfach
Wenn du keine Wahl treffen kannst verlass’ die Kneipe um so schneller
und glaub an irgendwas das die Wahl für dich trifft

Du willst das haben und es zugleich schon hinter dir haben
Jede Idee die an einen Idioten verkauft wird verliert ihren Wert
Der Himmel wie eine leckere Brühe Der Speichel fließt über die Lippen
noch sekundenlang nach dem Schließen der Augen


3.
Jede Nacht gebiert irgendeinen Traum der sie umwuchert
wie eine zu bleiche Wurzel Der König steht von seiner Pritsche auf streckt sich
gähnt Nur als Gefangener des Sinns bist du Herr
deiner Gedanken Jeden Morgen überfällt dich ein Gebet

Ein paar amüsante Unwahrheiten und was für ein Glück in den Himmeln
So wenig braucht es damit die Welt sich verschönert
manchmal genügt ein Fahrrad oder ein Paar
bequeme Schuhe Bewegung hat noch keinem geschadet

Warum also renne ich dauernd so wo du doch so nah bist
Das Blut kreiselt im Dunkeln wie eine Horrorszene
Ein silbriger Speichelfaden verbindet dich mit der Welt
du kannst nur versuchen ihn genauer zu lenken

Übersetzt von Andre Rudolph