[Piątek]

Piątek: chodzę po mieście, którego harmonii
nie jest w stanie zachwiać nawet sąsiedztwo kościołów
i burdeli, cmentarzy i solariów, przed chwilą
przeszła tędy pewnym krokiem burza, gałęzie
starych drzew kołysały się bezwolnie jak
nastolatki w filmach porno, chodzę po mieście,
spotykam poetów, muzyków, malarzy, dzieci
rewolucji ’68, siedzą w kawiarniach
jak orzechy we wnętrzu wielkiego tortu, czasami
marzą tylko o tym, żeby ktoś im ustąpił
miejsca w tramwaju, lecz nie mają odwagi
się o to upomnieć, chodzę i słucham „Requiem”
Mozarta, zadając sobie pytanie, kto z nas
zasługuje na takie pożegnanie, na taką
cześć. Rozpogadza się, w parku koścista pani
czyta Biblię, kawałek dalej młodzi udają,
że chcą się rozmnożyć. Trafiam na pomnik Keplera
i jego pierwsze prawo: planety poruszają się
po elipsach. Dokąd jeszcze zaprowadzi mnie
święta geometria tego miasta. Turysto z Polski,
otwórz się, usiądź na trawie, spójrz na wróble,
zrozum wreszcie, że park nie jest zgwałconym lasem.

© Tadeusz Dąbrowski
Produção de áudio: Literaturwerkstatt Berlin 2009

[Freitag]

Freitag: ich streife durch die Stadt, deren Harmonie
nichtmal die Nachbarschaft von Kirchen
und Puffs, Friedhöfen und Sonnenstudios stört, vorhin
zog hier mit festem Tritt ein Gewitter durch, die Äste
der alten Bäume wippten haltlos mit wie
Teenies in Pornofilmen, ich streife durch die Stadt,
treffe Dichter, Musiker, Maler, Kinder
der Revolte von ’68, sie hocken in den Cafés
wie Nüsse im Inneren einer großen Torte, inzwischen
nur noch davon träumend, dass jemand in der Straßenbahn
ihnen seinem Sitzplatz anbietet, aber sie haben nicht den Mut,
darauf zu bestehen, ich streife umher und höre das „Requiem”
von Mozart und frage mich, wer von uns denn
einen solchen Abschied verdiente, solche
Ehre. Es heitert sich auf, im Park liest eine knochendürre Frau
in der Bibel, ein Stück weiter simuliert Jugend das Vermehren.
Ich stoße auf ein Denkmal von Kepler
und sein erstes Gesetz: die Umlaufbahnen der Planeten sind
Ellipsen. Wohin führt mich
die heilige Geometrie dieser Stadt noch. Tourist aus Polen,
entspann dich, setz dich ins Gras, schau auf die Spatzen,
kapier doch, der Park ist kein vergewaltigter Wald.

Deutsche Fassung von Brigitte Oleschinski.
Die Übersetzung entstand im Rahmen des Übersetzungsworkshops Versschmuggel des Poesiefestivals Berlin 2009.