Mariusz Grzebalski
Jeszcze
Unosiłem się na dętce od traktora
po szmaragdowym oku glinianki.
Słoneczny dzień,
wagary zamiast szkoły.
Po południu, wracając do domu,
przysnąłem nad kierownicą
odrapanego składaka.
Teraz jestem jak płot za oknem –
płatami schodzi ze mnie farba.
Jeszcze to lato,
może następne.