Michael Zgodzay
allemand
Niewdzięczność
Skąd wrócił do mnie nagle ten obraz: rozwidlenie
gałęzi czereśni, rosnącej na końcu ogrodu?
I to, jak uległą była – z najniższym konarem blisko ziemi,
zapraszającym do wejścia, z kolejnym po drugiej stronie,
wreszcie z tym wysokim rozwidleniem, gdzie można było
oprzeć stopę,
by, trzymając się jednej z gałęzi, sięgać po ciemnowiśniowe, niemal czarne
czereśnie!
Ścięto ją parę lat temu, tuż pod najniższym konarem,
nie wiem kto, nie wiem po co – bo jak wytłumaczyć
niewdzięczność wobec drzewa, które z takim oddaniem rodziło owoce,
które z takim oddaniem słało się pod trampki i chwytne ręce chłopców?
I gdzie indziej mieni się tamta pionowa ławica liści,
i kto inny opiera stopę na tamtym rozwidleniu:
wychyla się daleko,
i zda się, że nie sięgnie, a sięga,
zrywa trzy naraz
i podnosi je
do
ust.
Warszawa, 14 V 2011
Extrait de: Języki obce
Wrocław: Biuro Literackie, 2013
Production audio: Haus für Poesie, 2021
UNDANKBAR
Woher kehrte dies Bild mir wieder: der Zwiesel
am Kirschbaum, der am Ende des Gartens wuchs?
Und seine Hingabe – sein unterster Zweig neigte sich zu Boden
und lud ein, hinaufzugehen, ein anderer wuchs gegenüber,
dann endlich der hoch gelegene Zwiesel, wo man den Fuß
abstützen konnte,
um, mit einer Hand am Ast sich haltend, nach den dunkelroten
fast schwarzen
Kirschen zu greifen!
Er wurde vor einigen Jahren gefällt, gleich unter dem tiefsten Zweig,
ich weiß nicht wer und wozu – wie soll man erklären, dass jemand
so undankbar war gegenüber dem Baum, der so liebevoll Früchte
trug,
der so liebevoll sich anbot den Turnschuhen und flinken Händen
der Jungen ?
Und woanders schimmert jener vertikale Blätterschwarm,
und ein anderer stützt seinen Fuß auf jenem Zwiesel:
streckt sich weit vor,
und es scheint, er hat sie nicht, doch er hat sie,
pflückt drei auf einmal
und führt sie
zum
Mund.
Warszawa, 14 V 2011