Jeziora

1.
W końcu wszystkie bez wyjątku staną się lądem.
Żyzne dopływy, osuwające się brzegi - to przez nie przeminą.
Deszcz drobnych jak pył wapiennych płytek
utworzy w nich grube pokłady kredy.
Brzozy i czarne olchy zarosną je od brzegów.
Kilka, kilkadziesiąt tysięcy lat, zależnie od wielkości, tyle będą żyły
szczeliny ciemnej wody błyskające między wzgórzami,
ciężkie misy jeziorne wyżłobione w zwałowych glinach,
na prekambryjskim fundamencie.

2.
Małe brunatnowodne jezioro z ptasim gniazdem wysepki –
przemierzone długością mojego życia
jesteś niemal wieczne. Przy twoim, moje życie to zaledwie
bruzda deszczowych żłobin.

Jednak ląd wszedł już w ciebie. Tracisz otwarte wody.
Przybrzeżny sit i oczeret, krok po kroku budują już sobie dno i kiedyś
dojdą nim aż na środek, gdzie teraz nurkują mewy.

Pracują w nas ramiona tej samej delty.
I dni, jak płaskodenne łodzie, obijają się o siebie burtami, kołysane słońcem
w małej zatoce –

ta sama fala
mnie i ciebie, i każdy patyk niesie, i nigdy nie ustaje

© Marzanna Bogumiła Kielar
Production audio: LiteraturWERKstatt Berlin 2009

Seen

1.
Letzten Endes wird jeder einzelne von ihnen verlanden.
Fruchtbare Zuflüsse, rutschende Ufer – die bringen sie zum Verschwinden.
Der Regen aus Kalkplättchen, klein wie Staubkörner,
formt mächtige Kreidelager in ihnen.
Birken und Schwarzerlen wachsen sie von den Ufern aus zu.
Zehntausend, ein paar zehntausend Jahre lang, je nach Größe, werden sie leben,
glänzen als Einschnitte dunklen Wassers zwischen den Hügeln,
satte Wannen im Geschiebelehm
auf dem präkambrischen Fundament.


2.
Kleiner See mit braunem Wasser, wie ein Vogelnest dein Inselchen –
wenn man die Spanne meines Lebens anlegt,
bist du beinahe ewig. Neben deinem ist mein Leben nur
ein Rinnsal Regen.

Aber das Land hat dich schon betreten. Du verlierst offenes Wasser.
Schritt für Schritt bauen die Binsen, das Schilf vom Ufer her sich einen Grund und  irgendwann
werden sie damit bis in die Mitte kommen, wo jetzt die Möwen sind.

In uns arbeiten die Arme des gleichen Deltas.
Und die Sonne schaukelt die Tage wie flache Kähne in der kleinen Bucht
schlagen ihre Seiten aneinander –

die gleiche Welle
trägt mich und dich und ein jedes Stöckchen und hört nie auf.

Deutsche Fassung von Anja Utler. Die Übersetzung entstand während des Übersetzungsworkshops Versschmuggel im Rahmen des Poesiefestivals Berlin 2009.