Jacek Podsiadło
Kawiarnia „Pod Leliwą”
Stół do bilarda oświetlony jak stół operacyjny,
pstry trójkąt piętnastu bil, trupie piosenki Freddiego Mercury,
żółć sztucznych frezji. Na włosach Magdy stopniał pierwszy śnieg.
Matka jej przyjaciółki zginęła wczoraj w kraksie, ta mgła,
ta śmierć wciska się od rana między nas na trzeciego.
Na szkolnym murze, za którym nauczyciele bez przekonania próbują
przekonać uczniów do sonetów Petrarki, niewidzialna ręka
nabazgrała: „Pierdol Barbie aż się zgarbi”. Ładne.
Miasto wygląda na opuszczone, zmierzch zajmuje je bez wystrzału.
Pierwsi bilardziści przychodzą, wyjmują ze stojaka
czarodziejskie kije, wyważone oszczepy, bielą końce kredą,
teraz się zacznie.