Michael Zgodzay
Translator
on Lyrikline: 14 poems translated
from: polaco to: alemán
Original
Translation
III. Plankt o mówieniu
polaco | Jacek Dehnel
Czy światło umie mówić?
I czy ma do kogo?
Czy ciemność umie słuchać? I na co jej logos?
Ciemność potrafi milczeć. I milczy cierpliwie.
Światło błyska, drży, gada, plecie, miga migiem.
Czy światło umie mówić?
A czy milczeć umie?
Jak niebijąca fala? Nieszemrzący strumień?
from: Języki obce
Wrocław: Biuro Literackie, 2013
Audio production: Haus für Poesie, 2021
III. Planctus vom Sprechen
alemán
Kann das Licht sprechen?
Und hört es wer vor Ort?
Kann das Dunkel lauschen? Was nützt ihm das Wort?
Das Dunkel kann schweigen. Und schweigt auch geduldig.
Das Licht zittert, schwatzt, plappert, sendet Impulse.
Kann das Licht sprechen?
Und schweigt es manchmal auch?
Als toste nicht die Welle? Und rauschte nicht der Bach?
Andy Warhol, „Robert Mapplethorpe”, polaroid print, 1973
Robert Mapplethorpe, “Self-portrait with Skull Cane”, gelatin silver print, 1988
polaco | Jacek Dehnel
Panu Eugeniuszowi Tkaczyszynowi – Dyckiemu
Co ci się stało, dziecko, powiedz, co się stało?
Którędy w ciebie weszło to straszne, którędy?
Jakimi cieśninami wpłynęły nieszczelne
tankowce z takim czarnym? Z jakiej chmury spadły
gorzkie deszcze? Czy owoc był szkodliwy? Czy ten
arszenik był zatruty? Co łykałeś, dziecko,
co zobaczyłeś, dziecko, jakie frakcje ropy,
jakie złoża bazaltu, jakie hałdy żużlu?
Czy ten pan cię dotykał, czy go dotykałeś,
co tak ciebie dotknęło? Czy było dotkliwe
to miasto i ci ludzie? Skąd ta zmiana, dziecko,
kto ci dał ten cukierek, kto ci wsunął w rękę
tę tabletkę? Kto wsączył ci ten jad, tę chudość,
tę matowość, tę gorycz? Co dostałeś w zamian?
Straciłeś czy zyskałeś? Co ci przetoczono?
Przez jakie zadrapania, czyje ugryzienia
weszło to w ciebie? Kiedy? I czemu nie chciało
wyjść, i czemu nie zechce wyjść? Dlaczego czarno
skoro było tak biało? Czy ktoś urodzony
w Queens mógł skończyć inaczej? Czy weszło ze światłem,
z migawką, przez przesłonę? I kto mu otworzył
drogę, kto mu otworzył to, co się otwiera?
Czy było inne wyjście? Inne, niż to wejście,
którym weszło do środka? Co było pod spodem,
kiedy szedłeś po wierzchu? I co jest pod spodem,
kiedy tak jesteś w środku, gdy wszedłeś do środka?
Cieszyn, 22 – 27. VII. 2005
from: Brzytwa okamgnienia
Wrocław: Biuro Literackie, 2007
Audio production: Haus für Poesie, 2021
Andy Warhol, „Robert Mapplethorpe”, polaroid print, 1973 Robert Mapplethorpe, “Self-portrait with Skull Cane”, gelatin silver print, 1988
alemán
für Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki
Was ist mit dir geschehen, Kind, sag, was ist geschehen?
Auf welchem Weg ging dies Schreckliche in dich hinein,
auf welchem Weg? Durch welche Meeresengen liefen undichte
Tanker ein mit dieser schwarzen Fracht? Aus welcher Wolke fiel
der bittere Regen? War die Frucht ungesund? Oder
dies Arsen vergiftet? Was schlucktest du, Kind,
was sahst du, Kind, welche Erdölfraktionen,
welche Basaltvorkommen, welche Schlackenhalden?
Hatte dich dieser Mann berührt, hattest du ihn berührt,
was hatte dich so verletzt? Waren diese Stadt und diese
Menschen verletzend? Woher diese Wandlung, Kind,
wer gab dir dieses Bonbon, wer ließ in deine Hand die Tablette
gleiten? Wer flößte dir das Gift ein, diese dünne Gestalt,
diese Mattigkeit, diese Bitterkeit. Was bekamst du zum Tausch?
Gab es Verlust oder Profit für dich? Was bekamst du übertragen?
Durch welche Kratzer, durch wessen Bisse, ging das
in dich hinein? Wann? Und warum wollte es nicht wieder
hinaus und wird nicht hinausgehen wollen? Warum schwarz,
wenn es so weiß war? Konnte jemand, der in Queens
zur Welt kam, anders enden? Kam es hinein mit dem Licht,
mit dem Schnappschuss, durch die Irisblende? Und wer
machte ihm den Weg frei, wer öffnete ihm, was sich öffnet?
Gab es einen Ausweg? Der anders ist als der Weg,
auf dem es hineingelangte? Was gab es darunter,
als du darüber gingst. Und was ist darunter,
wenn du so im Innern bist, als du hinein ins Innere gingst?
Cieszyn, 22-27 VII 2005
Mysteriensonaten – Zwiastowanie
polaco | Jacek Dehnel
Jest prawie północ, na podwórcu straże wymieniają hasła, skwierczą pochodnie, w pałacowych kuchniach gdaczą kury i perliczki, ktoś kładzie kartę, krzycząc ze śmiechem „Jopek!”, a Heinrich Ignaz Franz Biber, wicekapelmistrz w służbie księcia-biskupa Karla Liechtensteina-Kastelkorna z Ołomuńca, pisze anioła.
Jest prawie północ i wiatr wprawia w drżenie okrągłe gomółki szkła, wyje w kominie, szeleści w ligustrach, a Heinrich Ignaz Franz Biber, angelolog, ornitolog i entomolog, zapisuje jak anioł wpada przez małe i niewygodne okienko domku w Nazarecie, osiada, wygładza dłonią fałdy złotogłowiu, znów się podrywa, trzepoce, bije wielkimi skrzydłami o ściany, zrzuca ze stołu wrzeciono i drewniany talerz, który twardo dudni o podłogę; jak zawisa nad podłogą i wisi na sumie drobnych uderzeń piór o gorące powietrze, furkoce w kłębach purpurowo-złotych szat, w haftowanych dalmatykach i kapach, spiętych broszą, ogromną, ale przecież nic nieważącą, jak krąży wokół świecy, raz, drugi, trzeci – i wypada przez okno, tak zaaferowany swoim lotem, że nie miał czasu na nic innego.
Chuda, żydowska dziewczyna podnosi się z podłogi, otumaniona, i odkłada na stół talerz i wrzeciono (co zostaje dla porządku odnotowane przez klawesyn).
Warszawa, 2. IX. 2011
from: Języki obce
Wrocław: Biuro Literackie, 2013
Audio production: Haus für Poesie, 2021
ROSENKRANZSONATEN – DIE VERKÜNDIGUNG
alemán
Es ist fast Mitternacht, im Hof tauschen Wachen die Losungsworte, die Fackellichter zischen, in den Schlossküchen gackern Hühner und Perlhühner, jemand legt seine Karte ab und schreit lachend: „Junker!“, und Heinrich Ignaz Franz Biber, Vizekapellmeister in den Diensten des Fürstbischof Karl von Liechtenstein-Kastelkorn aus Olmütz, schreibt den Engel.
Es ist fast Mitternacht und der Wind lässt die runden Butzenscheiben zittern, er heult im Kamin, rauscht in den Ligustern, und Heinrich Ignaz Franz Biber, Angelologe, Ornitologe und Entomologe, notiert, wie der Engel hereinfliegt durch das kleine und unkomfortable Fenster des Häuschens in Nazareth, wie er aufsetzt, die Falten im Brokat glättet, auffliegt, flattert, mit den großen Flügeln gegen die Wände schlägt, die Spindel vom Tisch wirft und den Holzteller, der polternd auf den Boden aufschlägt; wie er über dem Boden schwebend anhält und schwebt dank der Summe feiner Flügelschläge gegen die heiße Luft, wie er surrt im Gewölk purpur-goldener Gewänder, bestickter Dalmatiken und Chormäntel mit riesigen, doch gewichtslosen Verschlussbroschen, wie er die Kerze umkreist, ein, zwei,
drei Mal – und herausfliegt durchs Fenster, so sehr mit seinem eigenen Flug
beschäftigt, dass er für andere Sachen keine Zeit mehr hatte.
Ein schmächtiges jüdisches Mädchen steht vom Boden auf, benommen, legt Teller und Spindel zurück auf den Tisch (was der Ordnung halber in der Cembalostimme vermerkt wird).
Warszawa,
2 IX 2011
Odkopanie posągu Antinousa w Delfach, 1893
polaco | Jacek Dehnel
Stąd wychodzi do licznych świątyń całej ziemi,
spełnia prośby tych, którzy go proszą,
i leczy choroby tych w potrzebie, zsyłając na nich sny.
(z obelisku Antinousa w Rzymie)
Chrzęszczący w zębach piasek. Odcisk od oskardu.
Rozmyte chmury chmurnych, poruszonych twarzy.
Leta płynie przez mięso, nie płynie przez marmur,
ja jestem nadal młody, wy – od dawna starzy.
Imię zachował przypis, a kształt ramion – ziemia.
Nie współczuję wam ani nie zazdroszczę. Spałem.
Zanurzyłem się w wodzie tym śmiertelnym ciałem,
wynurzyłem się z ziemi ciałem nieśmiertelnym.
Czy nie o tym marzycie, kopacze w kaszkietach,
niosąc krzyczące bety do chrzcielnicy w cerkwi?
from: Języki obce
Audio production: Haus für Poesie, 2021
DIE AUSGRABUNG DER ANTINOUSSTATUE IN DELFI, 1893
alemán
Er geht von hier aus in die vielen Tempel der Welt
erfüllt die Bitten derer, die ihn bitten,
und heilt die Krankheiten derer, die in Not, indem er Träume über sie schickt.
(nach dem Antinous-Obelisken in Rom)
Sand zwischen Zähnen. Hände mit Schlieren beladen.
Verwaschene Wolken trüber, bewegter Gesichter.
Lethe fließt durch das Fleisch, nicht durch Marmors Adern,
ich bin stets jung noch, ihr - längst trübe Lebenslichter.
Den Namen bewahrte die Inschrift, die Erde - der Arme Gestalt.
Ihr weckt in mir weder Bedauern noch Neid. Ich schlief.
Ich tauchte den sterblichen Leib in tiefe Wasser,
aus Erdestiefen tauchte ich als unsterblich auf.
Ist dies nicht euer Traum, ihr Gräber in groben Hüten,
wenn ihr das schreiend Bündel dem Popen bringt zur Tauf‘?
Warszawa, 7 IV 2013
Budząc się o 4:05,
choć na pociąg trzeba wstać o 5:15
polaco | Jacek Dehnel
Nuta głowy – coś z dziecka w zleżałej pościeli,
przepoconej od sennych przygód, niesłychanych;
nuta serca – jeziorny muł, kłącza grążeli,
traszki, wilgoć piwnicy, omszałe parkany;
nuta głębi – nieżywy kot, zakopywany
pod krzewami jaśminu, w niebieskawej bieli
kwiatów o letnim zmierzchu, przy dawnej niedzieli,
i twarz w otwartej trumnie. O czwartej pięć w samym
oddechu czuć – w rozwartych, popielatych wargach,
zanim dzień w nie wpakuje całą swą obłudę:
szczotkowanie okrężnym ruchem, pastę (martwa
glinka z Morza Martwego, mentol, trochę grudek
mirry), nić dentystyczną – że to jednak prawda:
w pościeli, w ziemi, w czerni Schlaf jest Todes Bruder.
Pociąg Warszawa–Berlin, 15 I 2018
from: Najdziwniejsze
Audio production: Haus für Poesie, 2021
BEIM AUFWACHEN UM 4:05
OBWOHL WECKZEIT FÜR DEN ZUG UM 5:15 GEPLANT WAR
alemán
Kopfnote – Hauch eines Kindes im muffigen Bett
voll Schweiß aus seltsamen, geträumten Abenteuern;
Herznote – Seeschlamm und Rhizome von Seerosen,
Molche, Kellerfeuchte, moosbewachsene Planken;
Basisnote – tote Katze, gerade zu Grabe getragen
und verscharrt unterm Jasmin, im bläulichen Weiß
der Blüten am Abend, wenn Sommer und Sonntag ist
und ein Gesicht im offenen Sarg. Um vier Uhr fünf
spürst du im bloßen Atem – im offnen, bleichen Mund,
bevor der Tag ihn füllt mit heuchelnder Ästhetik:
runde Bewegung der Bürste, Zahnpasta (tote
Erde vom Toten Meer, Menthol, paar Körnchen Myrrhe)
Zahnseidenkosmetik – dass es wirklich stimmen mag:
Bett, Erde und Schwarz: des Todes Bruder ist der Schlaf
Zug Warszawa-Berlin, 15. Jan. 2018
Nurt
polaco | Jacek Dehnel
dla P. T.
Nie dałeś mi nic poznać; poszedłeś do wanny.
Dopiero z niej, zza ściany – bo we śnie ta sama
była ściana, ta sama była w nim łazienka –
słyszałem ten głęboki, ten szarpiący płacz.
Aż się z tego zbudziłem – i zbudziłem ciebie,
że tak mi się przyśniło. I że będzie dobrze.
Zasnąłeś. Ja – myślałem wciąż o tamtym tobie
że pozostał za ścianą, zanurzony w czerń.
I, wciąż leżąc, stanąłem ponad nurtem snu,
i w ten sen się rzuciłem, żeby go ratować.
from: Języki obce
Audio production: Haus für Poesie, 2021
DER STROM
alemán
für P.T.
Du hast dir nichts anmerken lassen; gingst in die Badewanne.
Erst dahinter, hinter der Wand – weil im Traum die gleiche
Wand war, das gleiche Badezimmer war in ihm –
hörte ich dies tiefe, dies zerreißende Weinen.
Bis ich davon erwachte – und dich wach machte,
dass ich so geträumt. Und dass alles gut wird.
Du schliefst ein. Ich – dachte immer noch an dich, jenen,
der dort blieb, hinter der Wand, getaucht ins Schwarz.
Und, noch liegend, trat ich an den Strom des Traums,
und in diesen Traum warf ich mich hinein, um ihn zu retten.
Warszawa, 30 V 2011
Niewdzięczność
polaco | Jacek Dehnel
Skąd wrócił do mnie nagle ten obraz: rozwidlenie
gałęzi czereśni, rosnącej na końcu ogrodu?
I to, jak uległą była – z najniższym konarem blisko ziemi,
zapraszającym do wejścia, z kolejnym po drugiej stronie,
wreszcie z tym wysokim rozwidleniem, gdzie można było
oprzeć stopę,
by, trzymając się jednej z gałęzi, sięgać po ciemnowiśniowe, niemal czarne
czereśnie!
Ścięto ją parę lat temu, tuż pod najniższym konarem,
nie wiem kto, nie wiem po co – bo jak wytłumaczyć
niewdzięczność wobec drzewa, które z takim oddaniem rodziło owoce,
które z takim oddaniem słało się pod trampki i chwytne ręce chłopców?
I gdzie indziej mieni się tamta pionowa ławica liści,
i kto inny opiera stopę na tamtym rozwidleniu:
wychyla się daleko,
i zda się, że nie sięgnie, a sięga,
zrywa trzy naraz
i podnosi je
do
ust.
Warszawa, 14 V 2011
from: Języki obce
Wrocław: Biuro Literackie, 2013
Audio production: Haus für Poesie, 2021
UNDANKBAR
alemán
Woher kehrte dies Bild mir wieder: der Zwiesel
am Kirschbaum, der am Ende des Gartens wuchs?
Und seine Hingabe – sein unterster Zweig neigte sich zu Boden
und lud ein, hinaufzugehen, ein anderer wuchs gegenüber,
dann endlich der hoch gelegene Zwiesel, wo man den Fuß
abstützen konnte,
um, mit einer Hand am Ast sich haltend, nach den dunkelroten
fast schwarzen
Kirschen zu greifen!
Er wurde vor einigen Jahren gefällt, gleich unter dem tiefsten Zweig,
ich weiß nicht wer und wozu – wie soll man erklären, dass jemand
so undankbar war gegenüber dem Baum, der so liebevoll Früchte
trug,
der so liebevoll sich anbot den Turnschuhen und flinken Händen
der Jungen ?
Und woanders schimmert jener vertikale Blätterschwarm,
und ein anderer stützt seinen Fuß auf jenem Zwiesel:
streckt sich weit vor,
und es scheint, er hat sie nicht, doch er hat sie,
pflückt drei auf einmal
und führt sie
zum
Mund.
Warszawa, 14 V 2011
Przed zdaniem
polaco | Jacek Dehnel
Opróżniliśmy dwa pokoje, kuchnię, przedpokój i łazienkę,
nie mają końca rzeczy umarłych.
Drąc ich pocztówki, czytamy urwane słowa i są tam nagle na nowo,
młodsi i żywsi, zaprzątnięci światem.
trzęsie się ziemia – mówi Boa Sr,
ostatnia Andamanka, która władała językiem
liczącym sobie sześćdziesiąt pięć tysięcy lat –
gdy pada drzewo z wielkim hukiem
Warszawa, 29 I 2012
from: Języki obce
Wrocław: Biuro Literackie, 2013
Audio production: Haus für Poesie, 2021
VOR ÜBERGABE
alemán
Wir räumten zwei Zimmer aus, Küche, Diele und Bad,
die Sachen der Toten haben kein Ende.
Beim Zerreißen ihrer Postkarten, lesen wir abgerissene Wörter und da sind sie
plötzlich von Neuem,
jünger und lebendiger, von der Welt in Anspruch genommen.
Die Erde bebt – sagt Boa Sr.
Die letzte Andamanin, die eine fünfundsechzig tausend
Jahre alte Sprache beherrschte –
wenn die Bäume mit dumpfem Schlag umstürzen
Warszawa, 29 I 2012
Cudzość
polaco | Jacek Dehnel
Przepisy mówią jasno: musisz pójść gdzie indziej.
Nigdzie nie jest u siebie, kto jest nieszczęśliwy.
Opuszcza dom wysoki, przez oko zamieci
przechodzi – z odprutymi dystynkcjami, z szyją
odsłoniętą odciętym niechlujnie kołnierzem.
W ciszy. Nawet w kieszeniach nic mu nie podzwania:
żadnych ostrych przemiotów, dziesięciogroszówek,
buty bez sznurowadeł i szlufki bez paska.
Wolno mu myśleć sobie – bo wszystko mu wolno,
nikogo nie obchodzi gdzie pójdzie i czemu
– o Orlandzie, Tristanie, Medei i Łucji
z Lamermoor, krynolinach. Lecz od razu: „jesteś
histeryczną śpiewaczką, z terierem (w mieszkaniu
zamkniętym wielokrotnie od góry do dołu),
z syfonem mineralnej, grubym makijażem
przy pustej pustej sali. Pustej pustej sali.”
I skrobie coś na boku. I nic to nie daje,
i nic to dać nie może, nigdy – ani jemu
ani innym. Nikomu. Kto jest nieszczęśliwy
mówi innym językiem, złożonym z przeczących
partykuł i wyrazów, których nie wypada
wymawiać w towarzystwie. Tylko rzeczy mogą
zrozumieć jego jamby - lecz twarde są rzeczy.
I od jego dotyku zmieniają się w śnieg.
Warszawa, 19. IX. 2005
from: Brzytwa okamgnienia
Wrocław: Biuro Literackie, 2007
Audio production: Haus für Poesie, 2021
FREMD
alemán
Die Vorschriften sind klar: man muss woanders hingehen.
Nirgendwo ist derjenige zuhause, der unglücklich ist.
Er verlässt ein hohes Haus, durch das Aug des Wirbelsturms
geht er hindurch – mit abgetrennter Distinktion, mit nacktem
Hals, den ein schlampig abgeschnittener Kragen freilegte.
In Stille. Nicht mal in den Taschen klimpert etwas:
keine scharfen Gegenstände, keine Zehngroschenstücke,
Schuhe haben keine Schnürsenkel und Schlaufen keinen Gürtel.
Er darf an Beliebiges denken – weil er alles darf,
niemanden interessiert, wohin er geht und warum –
an Orlando, Tristan, Medea und Lucia
di Lammermoor, an Reifröcke. Doch prompt: „Du bist
eine hysterische Sängerin, mit einem Terrier (in einer
von oben bis unten mehrfach verriegelten Wohnung),
mit Siphon für Sodawasser, dickem Make-up
bei leerem leerem Saal. Bei leerem leerem Saal“.
Und kritzelt etwas verstohlen. Und es bringt nichts,
und es kann nichts bringen – niemals, weder ihm,
noch den anderen. Niemandem. Wer unglücklich ist,
spricht eine andere Sprache, die aus widersprüchlichen
Partikeln und Wörtern besteht, die in Gesellschaft
als unanständig gelten. Nur Sachen sind imstande,
seine Jamben zu verstehen – doch hart sind die Sachen.
Und unter seiner Berührung werden sie zu Schnee.
Warszawa, 19 IX 2005
* * * [zaczyna się moje wielkie ciepłe]
polaco | Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki
zaczyna się moje wielkie ciepłe
umieranie jeszcze jestem u siebie
jeszcze mam kości jak mi się
wydaje ponad miarę ludzką
które trzeba złożyć u rachmistrza
zaczyna się moje wielkie ciepłe
umieranie nic nadzwyczajnego powiadam
tym którzy płaczą gdyż nie mają
kości bo nie było ich stać
na oszukiwanie (a kogo było?)
ja również wziąłem się z podkradania u innych
tego co jest nie do wyniesienia w jeden dzień
from: Ein Jüngling von untadeligen Sitten / Młodzieniec o wzorowych obyczajach
Audio production: LiteraturWERKstatt Berlin 2009
[es fängt mein großes warmes]
alemán
es fängt mein großes warmes
sterben an noch bin ich bei mir
noch habe ich knochen wie es mir
scheint über das menschenmaß hinaus
die beim rechenmeister abgegeben werden
müssen es fängt mein großes warmes
sterben an nichts außergewöhnliches sag ich
denen die weinen da sie keine
knochen haben weil sie sich nicht
leisten konnten zu betrügen (wer konnte es schon?)
auch ich bin aus dem hergekommen was ich bei anderen stehle
was sich an einem tag nicht hinaustragen lässt
* * * [w tej części świata nie mieszkam]
polaco | Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki
w tej części świata nie mieszkam
kiedyś mieszkałem na samej górze
w tej części świata piją usta ulicznych
chłopców i ja przyznaję kręciłem się
po placu z tymi którzy mówili że jestem
jak księżyc w posiadaniu wariatów
przeto jak księżyc w posiadaniu
wariatów wędrowałem z rąk do rąk
coraz bardziej nierzeczywisty wrzodziejący
zostawiłem kartotekę odciski palców i donosy
na Leszka kiedyś mieszkałem na samej górze
dzisiaj zaledwie na siódmym piętrze
from: Ein Jüngling von untadeligen Sitten / Młodzieniec o wzorowych obyczajach
Audio production: LiteraturWERKstatt Berlin 2009
[ich wohne nicht in diesem teil der welt]
alemán
ich wohne nicht in diesem teil der welt
einmal habe ich ganz oben gewohnt
in diesem teil der welt trinken die lippen
der stricher ich gebe zu auch ich streunte
auf dem platz herum mit denen die mir sagten
ich sei wie der mond den verrückte besitzen
indes wanderte ich wie der mond den verrückte
besitzen von einer hand zur anderen
immer unwirklicher und mit geschwüren bedeckt
ich hinterließ eine akte fingerabdrücke und meldungen
über Leszek einmal habe ich ganz oben gewohnt
heute gerade mal im siebten stock
* * * [pijemy alkohol na żydowskim cmentarzu]
polaco | Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki
pijemy alkohol na żydowskim cmentarzu
a potem siusiamy w zaroślach
Leszek nie kryje się z tym co ma w spodniach
i to robi wrażenie na zmarłych
każdy z nas zauważam siusia w znacznej
odległości od obecnych i nieobecnych
natomiast Leszek chwali się tym co mu
wystaje ze spodni i to robi wrażenie
na zmarłych jestem jednym z nich
więc jestem jednym z nich odkąd dwie dziewczyny
i trzech chłopaków załatwia się
wśród grobów jak u siebie w domu
from: Ein Jüngling von untadeligen Sitten / Młodzieniec o wzorowych obyczajach
Audio production: LiteraturWERKstatt Berlin 2009
[wir trinken alkohol auf dem jüdischen friedhof]
alemán
wir trinken alkohol auf dem jüdischen friedhof
und dann pinkeln wir im gebüsch
Leszek verheimlicht nicht was er in der hose hat
und das beeindruckt die toten
jeder von uns bemerke ich pinkelt in einiger
entfernung von den anwesenden und abwesenden
Leszek hingegen gibt an mit dem was ihm
aus der hose ragt und das beeindruckt
die toten ich bin einer von ihnen
also bin ich einer von ihnen seit zwei mädchen
und drei jungen ihr geschäft verrichten
zwischen den gräbern wie bei sich zu hause
* * * [dawniej kiedy umierał stary Dycki]
polaco | Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki
dawniej kiedy umierał stary Dycki
w domu twoich dziadków myślałeś
to nieprawda że w jego śmierci może być
ktoś z kim nie byłeś na podwórku
teraz zaś kiedy stygło ciało Leszka
a słońce rozpoczynało swoją wędrówkę
gdzie indziej aniżeli my skupieni
w domu żałoby wokół własnych krzyków
myślałeś to nieprawda że w jego śmierci
może być ktoś z kim nie byłeś dotąd
poróżniony bo nawet słońce szuka z tobą zaczepki
kiedy się w sobie zamyka do jutra
from: Liber mortuorum
Audio production: LiteraturWERKstatt Berlin 2009
[früher als der alte Dycki im sterben lag]
alemán
früher als der alte Dycki im sterben lag
im haus deiner großeltern dachtest du
es ist nicht wahr dass in seinem tod jemand
ist mit dem du nicht draußen gespielt hast
jetzt als der körper von Leszek erkaltete
und die sonne ihre reise woanders
begann als wir im haus der trauer
um unsere eigenen schreie still versammelt
du dachtest es ist nicht wahr dass in seinem tod
jemand ist mit dem du bisher nicht zerstritten warst
weil selbst die sonne mit dir streit sucht
wenn sie sich bis zum nächsten morgen in sich verschließt
Piosenka utracjusza
polaco | Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki
powiadają iż teraz sprzedaje chryzantemy
i świeczki pod murami lubelskich cmentarzy
wieczorem przepija wszystko co zmarli
wytargowali dla jego handryczących się chłopców
więc przepuszcza wszystko co zmarli wyciągnęli
od przechodniów (przechodniu nie daj się prosić)
dla jego pewnie zmarłych chłopców choć tylko nieliczni
wierzą dzisiaj w światło które zostawiamy po sobie
wtedy też śpiewa piosenkę na Placu Litewskim
którą tutaj zechcę powtórzyć: „o Leonardo o Leonardo
nie wstydziłeś się chodzić z czerwoną kokardą
we włosach i bawić się ze mną jak z pieskiem”
from: Ein Jüngling von untadeligen Sitten / Młodzieniec o wzorowych obyczajach
Audio production: LiteraturWERKstatt Berlin 2009
Lied des Vergeuders
alemán
man sagt er verkaufe jetzt chrysanthemen
und kerzen vor den friedhofsmauern in Lublin
am abend versäuft er alles was die toten
für seine streitsüchtigen jungs ausgehandelt haben
also verjubelt er alles was die toten den passanten
aus der tasche gezogen haben (passant geh nicht auf die bitten ein)
für seine sicher verstorbenen jungs obwohl nur wenige
heute noch an das licht glauben das wir hinterlassen
dann auch singt er ein lied auf dem Litauer Platz
welches ich hier wiedergeben darf: „Oh Leonhard oh Leonhard
hast du keine angst gehabt mit roter Schleife im Haar zu geh’n
und mit mir wie mit einem Hündchen zu spielen“