Adam Wiedemann
polaco
KREATIEF, DIENSTAG
Schon wieder ein Kreatief, und das am Dienstag!,
denke ich, als ich im Schlafzimmer stehe,
vor mir mein schlafzerwühltes Bett
und den Herrendiener, der mit dem Pyjama
wie eine Vogelscheuche aussieht,
die Albträume abschrecken soll. In der Luft
liegt dieser Muff, halb heimelig
und halb erstickend, ausgedünstet
vom Organismus, der über Nacht
im Standby-Modus läuft und dessen Augen,
nach innen gerichtet, Höhlenforschung
in Geist und Seele betreiben, stets auf der Suche
nach Verbindungstunneln und Verliesen,
in denen Sukkubus und Dämon
darauf warten, Amok laufen zu können.
Genau diese Freiheit brauchen sie manchmal,
doch ich habe sie offenbar so tief eingekerkert,
nachdem sie, entfleucht, zu wild gewütet hatten,
dass ich sie nicht mehr finde. Wieder am Schreibtisch,
knirsche ich ohnmächtig mit den Zähnen
und beschließe meinen Roman mit einem Happy-End.
Producción de Audio: LiteraturWERKstatt Berlin 2009
Kreadziejski wtorek
Znów kreadziejski dół , i to we wtorek!,
myślę, stojąc w sypialni;
przede mną moje zaśniecone łóżko
i wieszak na ubrania, na którym piżama
wygląda jak strach na wróble,
lub na koszmary. W powietrzu
wisi stęchlizna, z pozoru swojska
a tak naprawdę dławiąca, duszna
od organizmu, który nocą
pracuje w trybie stand-by i którego oczy,
odwrócone do środka, wiodą eksplorację oczodołów,
ducha i duszy, cały czas w poszukiwaniu
podziemnych łączy, lochów,
w których sukkub i demon
czekają tylko na to, by miotać się w amoku,
bo właśnie tej wolności czasami im trzeba,
lecz ja je najwyraźniej uwięziłem tak głęboko,
że choć przeklęte, wściekle dzikie,
to już ich nie znajduję. Znów przy biurku,
zgrzytam zębami, bezsilny
i wieńczę moją powieść happy-endem.