Dvorište moje majke

U dvorište moje majke
često stižu loše vijesti.
Dok šuti, one rastu,
poput vinove loze
zastiru nebo i misao.
Dok govori, one rastu,
prepleću se i uvećavaju
u vrtoglavoj igri pogleda i riječi.
Donose ih zvani i nezvani
- susjede i stranci,
električari i novinari.
Moja ih majka pamti,
oklop straha i samoće
postaje sve čvršći i čvršći,
dvorište se zaobljuje u točku
koju hrane tužni očenaši.

U dvorište moje majke
često stižu loše vijesti.
Teške bolesti presreću pogibije,
kradljivci i lašci vladaju svijetom,
nikome se ne može vjerovati.
Činjenice su uvijek na njezinoj strani
- imena, brojke i mjesta
kao nijemi svjedoci tragedije
lebde na crnoj zavjesi priče.
Moja ih majka izgovara
polako, u po glasa;
nečujni lepet krila zauzme dvorište,
naseli se u korak, prodre u tijelo
ili se jednostavno raspe na rubu daha.

Gdjekad i koja dobra vijest
zaluta u dvorište moje majke.
Dok joj prilazi, majka širi ruke,
razmiče vinovu lozu,
sunce sjenči nebo i misao.
Kada je zagrli, na usnama osmijeh,
u pogledu tjeskoba;
riječi kao ptice oklijevaju
između pjesme i metka.
Moja majka bolje od ikoga zna
da najstrašnije priče niču
među poljskim cvijećem,
u slijepoj radosti koja ne misli na sutra.

De: U polutami predgrađa
Producción de Audio: Tomislav Krevzelj, Udruga radio mreza 2011

Podwórko mojej matki

Na podwórko mojej matki
często dochodzą złe wieści.
Gdy milczy, rosną,
jak winorośl
zasłaniają niebo i myśl.
Gdy mówi, rosną,
przeplatają się i powiększają
w zawrotnej grze spojrzeń i słów.
Przynoszą je wołani i niewołani
- sąsiedzi i obcy,
elektrycy i dziennikarze.
Moja ich matka pamięta,
pancerz strachu i samotności
staje się coraz twardszy,
podwórko zaokrągla się w kółko,
które karmią smutne zdrowaśki.

Na podwórko mojej matki
często dochodzą złe wieści.
Ciężkie choroby wychodzą na przeciw zniszczeniom,
złodzieje i kłamczuchy rządzą światem,
nikomu nie można już zaufać.
Fakty są zawsze po jej stronie
- imiona, nazwiska, liczby i miejsca
jak niemi świadkowie tragedii
unoszą się na czarnej zasłonie opowieści.
Moja je matka wymawia
powoli, półgłosem;
bezgłośny łopot skrzydeł zajmuje podwórko,
zamieszuje w kroku, przenika w ciało,
czy po prostu rozwija się na krawędzi dachu.

Poniekąd i jakaś dobra wieść
trafi przypadkiem na podwórko mojej matki.
Gdy do niej podchodzi, matka rozpościera ręce,
rozgarnia winorośl,
słońce rzuca cień na niebo i myśl.
Gdy ją obejmuje, na ustach uśmiech,
w spojrzeniu przygnębienie;
słowa jak ptaki zwlekają
między pieśnią a pociskiem.
Moja matka wie lepiej niż ktokolwiek,
że najstraszniejsze opowieści kiełkują
pośród kwiatów na łące,
w ślepej radości, która nie myśli o jutrze.

przełożył Łukasz Szopa