Piotr Sommer
POD MIASTEM
POD MIASTEM
Po latach woda kapie dalej,
nie ma jej kto dokręcić.
Płynie starymi rurami
głęboko, aż do szamba.
Rano w piwnicy patykiem
włączam wesoły silnik.
Dygocze, dudni, ćwierka –
popsuł się tylko automat.
W nocy woda dopływa
podziemnie, nielegalnie
na cmentarz, do grobu, na którym
tej wiosny wyrosła pietruszka
a obok, też w nogach, ciemnieje
zdziczałe szczenię szczawiu
smacznego i cierpkiego
jak potajemny seks.
Silnik budzi otuchę,
wypełnia nocne ubytki.
Jest ranek, nucę pod nosem –
Zastąpi mnie nieznajomy.
W piwnicy strumień światła
omywa kratę okien,
pulsuje, pada na licznik –
na schodach łapię rytm.
I dla pamięci nucę
przechodząc obok szamba
płynną podziemną piosenkę
o szczawiu i nieznajomym.