פְּרִיחָה

כְּשֶׁהַמֵּתִים מְתַכְנְנִים אֶת לֵדָתָם הַבָּאָה
בָּתֵּי הַקְּבָרוֹת מְרִיחִים כְּמוֹ אָבִיב.

הֵם מִתְקָרְבִים     יוֹתֵר מֵחֲלוֹם –
תּוֹעִים מֵעוֹלָמָם     לָמוּת אֶל הָעוֹלָם.

אַתָּה קוֹלֵט אוֹתָם פִּתְאֹם    גּוּפְךָ מַרְתִּיעַ –
הֵם חוֹלְפִים עַל פָּנֶיךָ כְּמוֹ הָיִיתָ רוּחַ.

כִּפַּת הַנּוֹף –    שָׁמַיִם, כַּמָּה עֲנָנִים קַלִּים
הִיא מָסָךְ דַּקִּיק
               שֶׁאֵין בְּכֹחוֹ לְהָגֵן.

קוֹל קוֹנְכִיּוֹת וּפַעֲמוֹנִים צוֹלֵל בְּאָזְנֶיךָ
        עִם כָּל נְשִׁימָה אַתָּה שׁוֹאֵף נוֹכְחוּת.

בָּאָבִיב הַכֹּל שׁוּב מִתְגַּלֶּה בַּבָּשָׂר.
מַרְאוֹת נוֹצְצוֹת תְּלוּיוֹת בָּרוּחַ     עֵינַיִם פּוֹרְחוֹת בְּכָל מָקוֹם.

© Amir Or
Audio production: 2010 Literaturwerkstatt Berlin

Kwitnienie

Kiedy umarli planują narodziny,
cmentarze pachną wiosną.

Ich dusze podchodzą          bliżej niż sny –                                          
przywołane z zaświatów        żeby tutaj umarły.          

Dotykasz je zachłannie          twoje ciało się wzdryga –
kiedy przechodzą obok jakbyś nie istniał.

Sklepienie krajobrazu –  niebo, kilka lekkich obłoków,      
jest zbyt cienką zasłoną,
                                          nie ukryje ciebie.         

Posłuchaj – coraz głośniej biją dzwony, morze szumi w muszlach.
Każdy twój oddech mówi, że jesteś.

Wiosną znów wszystko staje się ciałem.           
Lusterka z blach dzwonią na wietrze       oczy zakwitają wszędzie.

Przekład Beata Tarnowska