Józef Łobodowski
polnisch
[Как андерсовской армии солдат...]
Как андерсовской армии солдат,
как андерсеновский солдатик,
я не при деле. Я стихослагатель,
печально не умеющий солгать.
О, в битву я не ради орденов,
не ординарцем и не командиром —
разведчиком в болоте комарином,
что на трясучей тропке одинок.
О — рядовым! (Атака догорает.
Раскинувши ладони по траве — — —
а на щеке спокойный муравей
последнюю кровинку догоняет.)
Но преданы мы. Бой идет без нас.
Погоны Андерса, как пряжки танцовщицы,
как туфельки и прочие вещицы,
и этим заменён боезапас.
Песок пустыни пляшет на зубах,
и плачет в типографии наборщик,
и долго веселится барахольщик
и белых смертных поставщик рубах.
О родина!..
Но вороны следят,
чтоб мне не вырваться на поле боя,
чтоб мне остаться травкой полевою
под уходящими подошвами солдат.
1962
[Jak żołnierz, co się bił w Andersa armii...]
Jak żołnierz, co się bił w Andersa armii,
jak ów żołnierzyk z bajki Andersena —
cóż ja? Niewielka na me wiersze cena
i kłamstwem moje słowo się nie karmi.
Nie dla odznaczeń na ten bój wychodzę,
jam nie dowódca i nie szarża żadna —
zwiadowca, który czołga się przez bagna,
jakże samotny na niepewnej drodze!
Tak, zwykły żołnierz. Odbite natarcie.
Dłonie na trawę opadły bezwładnie...
I mrówka ku kropelce krwi ostatniej
po bladej twarzy wędruje uparcie.
Ale zdradzono nas. I bitwa trwa już bez nas.
Szlify Andersa jak błyskotki baletnicy,
jak pantofelki — zamiast amunicji,
wdzięczne drobiazgi, których żołnierz nie znał.
Na zębach piach pustyni w wichru szumie
i zecer gorzko płacze w swej drukarni,
za to weselą się i cieszą gwarnie
handlarz tandetą i dostawca trumien.
Ojczyzno moja!
Lecz pilnują sępy,
bym się na polu boju znów nie zjawił,
abym pozostał źdźbłem bezsilnej trawy,
zawsze miażdżonej przez zbrojne zastępy.
© Instytut Literacki Kultura