Tomasz Różycki
Księga obrotów i zaszłości
Księga obrotów i zaszłości
Teraz się wyjaśnia, czemu to robił.
Wraca do miasta naddźwiękowym statkiem
powietrznym, pociągiem i w środku nocy
wysiada na peronie pustej stacji
z czerwonej cegły. Nikogo, nikogo.
Ma tylko jeden bagaż, ale bardzo
ciężki. I teraz: kroki na chodniku.
I teraz: brama i schody mu skrzypią.
Facet, który kupił świat, kładzie wreszcie
to zawiniątko pod łóżkiem, w pokoju,
gdzie słychać oddechy śpiących i śmiechy
się śmieją w ciemności. Ten tobołek
tak ciężki - teraz jest tak jakby świecił,
i trochę ognia z niego, i popiołu
i szmer i szept i szum, i już za chwilę
nic, w mroku miga odrobina pyłu.