Bronka Nowicka
Kieszenie
Kieszenie
Pewnego dnia ojciec znalazł ręce. Swoje własne. Były schowane w kieszeniach płaszcza. Prawa ściśnięta bardziej, lewa mniej.
Prawą wyciągnął najpierw. Zrobił to, łapiąc zębami za skórę. Upuścił rękę na podłogę, zabolało. Nogą obrócił na grzbiet, rozłożył pięść na pięć palców. Przed użyciem wypadało je przetrzeć, zrobił to kolanem we flanelowej nogawce. Lewą rękę wyszarpnął z kieszeni razem z kawałkiem podszewki, której się czepiła. Rozpostarł siłą, założył i domył.
Po kilku dniach bycia na miejscu ręce jadły, piły i pstrykały palcami. Za jakiś czas zachciało im się bić. Wtedy ojciec pokazał im mnie.